Skontaktuj się bezpośrednio z użytkownikiem Katarzyna Górecka. Dołącz, aby wyświetlić pełny profil. Wyświetl profil użytkownika Katarzyna Górecka na LinkedIn, największej sieci zawodowej na świecie. Katarzyna Górecka ma 3 stanowiska w swoim profilu. Zobacz pełny profil użytkownika Katarzyna Górecka i odkryj jego/jej kontakty
Powrót do listyWiadomości | piątek, 7 czerwca 2019 W tym odcinku "Tu jest pięknie" Dorota Szelągowska kontynuuje zwiedzanie urokliwej posiadłości wiejskiej na Mazurach. Tym razem pokaże wam między innymi: niezwykły salon, w którym natura wręcz wlewa się do środka oraz urokliwe, białe SPA znajdujące się w miejscu starej jak w twórczy sposób można wykorzystać dryfujące drewno oraz dlaczego warto być konsekwentnym w swoich wnętrzarskich 5. odcinka "Tu jest pięknie" w niedzielę 11 sierpnia o godz. 9: odcinka:niedziela, 11 sierpnia, 22:10poniedziałek, 12 sierpnia 20:35wtorek, 13 sierpnia, 14:00środa, 14 sierpnia, 23:00sobota, 17 sierpnia, 11:35 Komentarze (0)pokaż wszystkie komentarzeukryj najgorzej ocenianepokaż wszystkie komentarzePomoc | Zasady forumPublikowane komentarze sa prywatnymi opiniami użytkowników portalu. TVN nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
344 views, 17 likes, 4 loves, 0 comments, 1 shares, Facebook Watch Videos from MASURIA ARTE: SUNFLOWERS AT THE MANOR HOUSE Jesienne słońce trwa w słonecznikach
Dzisiaj nie tylko o wnętrzach chociaż częściowo również w temacie:) Czasami słyszę, że jestem „kobietą luksusową” i zawsze czuję związany z tym dyskomfort. Pewnie dlatego, że zupełnie się tak nie czuję. A może ja nie rozumiem co to jest luksus. A może rozumiem inaczej niż inni? Czy zastanawialiście się kiedyś czym jest dla Was luksus? Jakie miejsce nazwalibyście luksusowym, jakie wnętrze? Co stanowi o luksusie? Kiedy ostatnio byliście w miejscu, które nazwalibyście luksusowym? Patrząc na poniższe dwa zdjęcia, które wnętrze określilibyście mianem luksusowego? Ja to pierwsze bo takie mam rozumienie luksusu. Zajrzałam nawet do wikipedii: Luksus (łac. luxus – zbytek, nadmiar, przepych) – termin opisująca kategorię dóbr materialnych, bądź usług wyróżniających się wysoką ceną, wysoką jakością wykonania oraz trudną dostępnością dla odbiorcy. Produkty luksusowe adresowane są do wąskich grup społecznych, należą do produktów oraz usług ekskluzywnych. Dla mnie luksus to wnętrza gdzie widać bogactwo w użytych materiałach: marmury, złoto, szkło, drogie tkaniny i ferrari pod domem. W kontekście restauracji to bogaty wystrój i panowie ze złotymi kartami oraz pięknie delikatnie umalowane i dobrze ubrane kobiety w butach na niebotycznie wysokich szpilkach. W menu najbardziej wyszukane potrawy zawsze z drugiego końca świata. Rarytasy i frykasy. Dlatego w moim rozumieniu nie jestem kobietą szukającą luksusu. Nie szukam też zgodnie z definicją z wikipedii wysokich cen ani ekskluzywności. A może jednak trochę szukam? Całe te moje przemyślenia nie wzięły się z niczego. Wynikają z mojego niedawnego pobytu w Masuria Arte Dwór&Restauracja&Spa. Nie jest to post sponsorowany (wielka szkoda 😉 ) dlatego wszystko co tu napiszę jest moje i wynika z moich obserwacji. Dlaczego Masuria Arte spowodowała takie przemyślenia? Ponieważ moim zdaniem to nie jest miejsce w moim rozumieniu luksusowe, ale (z tego co słyszę) to jednak jest. No właśnie jest czy nie jest? Nie ma tam złota (no może troszkę ale starego) ani przepychu. Jest jednak tak pięknie, że nie było się do czego przyczepić:) Kto mnie zna ten wie, że mało co mi się naprawdę i w całości podoba bez żadnego „ale”. Tu nie miałam żadnego „ale” Nad wystrojem wnętrz pracowała Aleksandra Miecznicka: To co stworzyła sprawiło, że moja estetyczna strona duszy czuła się baaaardzo usatysfakcjonowana. Nie wiem czy też tak macie, że jak w waszym odczuciu jest dookoła ładnie to wam się zaraz buzia uśmiecha? Wielu osobom nie musi się nawet ten styl podobać bo jest to styl trochę unowocześnionego francuskiego dworku pomieszanego z elementami flamandzkimi, glamur i egzotycznymi. Mi się dokładnie takie wnętrza bardzo podobają. Kilka fotek zrobionych przez koleżankę Agatę (z pozrowieniami!) jako małe inro: Masuria Arte to miejsce niewielkie, oferujące 14 apartamentów, więc pozostałych gości widuje się głównie przy kolacji. A ja to uwielbiam. Nie cierpię wielkich hoteli. Nie cierpię masówki. Lubię spokój, ciszę i intymność. Lubię jak ludzie sobie nie przeszkadzają i nie wchodzą w drogę. A tam tak właśnie jest. Do tego wszystkiego obłędne jedzenie. Uwielbiam dobre jedzenie. Nie jakieś specjalnie wyszukane, ale smaczne. Lubię dobrego schabowego z mizerią:) A Masuria właśnie oferuje tylko kilka prostych dań w karcie, przy czym każde z nich jest poezją smaku. Są to lokalne potrawy bez zadęcia ale z polotem. Może na mój zachwyt weekendem spędzonym w Masuria Arte złożyło się kilka czynników: dobre towarzystwo koleżanek, piękna majowa pogoda, kwitnące i pachnące bzy i ogólnie doby humor. Ale było też coś czego szukam. Miejsce, w którym dobrze się czuję. Gdzie obsługa jest miła i uczynna, ale nie nachalna. Ludzie są życzliwi ale nie natrętni. Przyroda jest częścią życia i jest niemalże namacalna: Byłam kiedyś we Wzgórzach Dylewskich i dla odmiany był to jeden z gorszych wyjazdów weekendowych w życiu. Milion ludzi, milion dzieci plączących się (dosłownie) pod nogami. Hałas i harmider. Nawet na saunie nie wypoczęłam ponieważ jest położona tuż przy basenie a tam chmara dzieciaków krzyczała wniebogłosy. Nie, to nie jest dla mnie luksus mimo, że cena pobytu była bardzo zbliżona. Nawet okolica nie jest jakaś powalająca. Może jestem niesprawiedliwa bo wiem, że moi znajomi byli zadowoleni z pobytu we Wzgórzach, przy czym raczej bywali poza weekendem. Oczywiście jak się ma dzieci to perspektywa się zmienia, ale ja nie mam i najlepiej wypoczywam w absolutnej ciszy. A zatem jak się tak chwilę zastanowić… jeżeli cisza, spokój, świeże pyszne jedzenie, uśmiechnięci, uczynni i naturalnie mili ludzie oraz piękne wnętrza są luksusem to ja kocham luksus. I tak, chyba trzeba przyznać, że w takim rozumieniu jestem „kobietą luksusową” 😉 Już niedługo wyjeżdżam na wakacje. Oczywiście będzie to miejsce zagubione wśród winnic, w kraju w którym jedzenie i wino jest najlepsze na świecie, na wzgórzu z dala od zgiełku i hałasu. Mam nadzieję, że pozostali nieliczni goście też będą cenili sobie ciszę i spokój:) Już się nie mogę doczekać Czyżby luksusowe wakacje?:))) A co dla Was jest luksusem?
Tu Jest Pięknie, Ropa – boka med Bästa pris-garanti! 44 recensioner och 45 bilder finns på Booking.com.
może temt wnętrz założymy juz powoli koncze releacje bo zdjęć więcej nie mam, moze kilka jeszcze z salonu, który znajdowąl sie w budynku glownym, czyli Dworze.. no i zdjecia SPA, aż wstyd przyznać, mło ich zrobiłam a było tam pięknie! wejście, recepcja, wsyztsko w bieli, pokoje do masażu w szarym drewnie, super sauny, no i basenik recepcja SPA, miejsce na wypoczynek po zabiegu lub przed basen, i jeszce kilka zdjęć z budynku głownego, czyli tam gdzie restauracja, nasz pokój, slaon wypoczynkowy, recepcja
Tu Jest Pięknie, Ropa – הזמינו עם התחייבות למחיר הטוב ביותר! 44 חוות דעת ו 45 תמונות ממתינות לכם ב-Booking.com.
Agnieszka Sztyler-Turovsky: Spędziła Pani aż 220 nocy poza domem, by wybrać "151 najlepszych restauracji i hoteli w Polsce". W hotelach śniła Pani o jedzeniu? Magda Gessler: Nie śni mi się jedzenie, choć marzę o nim podróżując. Wręcz "hoduję" głód. Jeśli po drodze nie spotkam miejsca, w którym mogłabym się zatrzymać, wtedy nie jem wcale, aż nie dojadę do celu podróży — na kolejny plan "Kuchennych rewolucji". Nie chcę trafić w przypadkowe miejsce, bo wolę głód od rozczarowań. Zdarzały się za często? Zdarzały się, choć niezbyt często. Mam intuicję, ale zaliczyłam kilka tragicznych wpadek. Niby jest pięknie, a w środku czeka rozczarowanie — bo albo nie ma nic do jedzenia, albo ktoś reklamuje miejsce jako kilkugwiazdkowy hotel, a na miejscu okazuje się, że nawet jedna gwiazdka to za dużo. Co Pani wtedy robi — wchodzi i jeszcze szybciej wychodzi? Tak. Wolę głód od kulinarnego rozczarowania, bo bywa on inspirujący. Wyobrażam sobie, co chciałabym zjeść i często przychodzą mi wtedy do głowy niesamowite połączenia… Ostatnie, to…? Twarożek o smaku chłodnika litewskiego i kisiel z barszczu, w którym są rzodkiewki. W kilkugodzinnej podróży głód i wyobraźnia podpowiadają niezwykłe rzeczy. Z moim synem, Tadeuszem Müllerem, często prowadzę długie rozmowy połączone z wymyślaniem nowych potraw. Jest bardzo kreatywny, to on stworzył "Casa To Tu" na warszawskim Nowym Świecie, a z Maćkiem Żakowskim "Aïoli". Moja córka, Lara, też pracuje ze mną — prowadzimy razem "Słodkiego i Słonego" i "Fukiera". Oba znalazły się w przewodniku. Oczywiście. Jest też w nim mój "Zielnik". Nie miała Pani dylematu, czy umieszczać w przewodniku też swoje restauracje? Żadnego. Przecież wiem, co mam. "Fukier" działa nieprzerwanie od 25 lat i co wieczór jest pełen gości. To moja duma, czemu miałabym to ukrywać. A "Słodki i Słony"? Myślę, że posiada najlepsze ciastka w Polsce. Od lat wielu cukierników usiłuje je kopiować. Niektórzy wręcz podkradają moje pomysły! Smaków nie chronią prawa autorskie? Niestety nie. Bardzo chciałabym, żeby to się zmieniło. Na razie pracuję nad świadomością smaku. W porozumieniu z Robertem Biedroniem będę prowadzić w Słupsku klasę kulinarną. Chciałabym również napisać podręcznik dla hotelarzy z radami, jak prowadzić hotel idealny. A dla hotelowych gości? Na co zwrócić uwagę, gdy w podróży trafiamy do restauracji i hotelu, o których nic nie wiemy? Na to, czy wokół parkują samochody — to znak, że miejsce jest chętnie odwiedzane. Warto obserwować jaka jest atmosfera — czy ktoś nas wita, czy przeciwnie — wchodzimy do "Nibylandii". Zwracamy uwagę na to, jak zachowują się kelnerzy: czy są ciepli i pomocni, czy aroganccy. Zwykle zły znak to... podejrzanie obszerna oferta w karcie. Restauracja jest trochę jak teatr, w którym wszystko musi grać: wystrój, ludzie, światło. Oczywiście jedzenie to podstawa — ma smakować. Gdy widzimy, że coś jest nie tak, lepiej od razu uciekać. Która z restauracji z przewodnika okazała się dla Pani takim olśnieniem? "Uroczysko Siedmiu Stawów" pod Wrocławiem. To obłęd! Najwyższy poziom światowy! Cudownie odremontowany obiekt, wspaniały basen… Piękna stróżówka, która może stać się domem dla dwóch rodzin, z kuchnią, kominkiem. Wkrótce będzie też sale weselna. Wokół kilkanaście hektarów: ogrody, stawy, las. Cudowna, lekka kuchnia — nawet nieco za lekka, może przydałoby się też coś bardziej regionalnego? Wspaniały był też "Bernard" we Wrocławiu, fantastyczna "Carska" w Białowieży, restauracja w zabytkowym budynku dworca, urządzona w wagonach kolejowych. Świetna "Duchówka" w Elblągu, hotel "Masuria Arte" w Kalinowie, "HOTelarnia" w Puszczykowie pod Poznaniem. Wszystkie te miejsca to nie są żadne korporacyjne przedsięwzięcia, a rodzinne hotele i restauracje z indywidualnym podejściem do każdego gościa. Fot. Restauracja Bernard Na ile była Pani obiektywna w tych wyborach, a na ile przewodnik odzwierciedla Pani gust? W ogóle nie byłam obiektywna! Nie o to chodzi w przewodniku! To absolutnie subiektywny wybór moich ulubionych miejsc w Polsce. Nie jestem jednak w tym wyborze odosobniona, bo miejsca, o których piszę, świetnie prosperują. Jakie są Pani ulubione smaki? Mój numer jeden to kuchnie baskijska i katalońska — najbardziej wysublimowane na świecie. Wśród "kuchni z temperamentem" wybieram Maroko, Turcję, Gruzję. Czy Polacy już eksperymentują w kwestii smaku i bez kompleksów ufają swoim wyborom? A może wciąż dajemy sobie wcisnąć kiepskie wino, jeśli jest francuskie? Dlatego najbezpieczniej jest pić wina portugalskie, mołdawskie i gruzińskie! (śmiech) Polacy wciąż mają dużo kompleksów — nadal dają o sobie znać wieki wojen i biedy. Do tego dochodzi nuworyszostwo i brak wychowania. W Polsce bardzo trudno jest prowadzić restaurację. Polaków trzeba uspokajać, tłumaczyć, że nikt nie chce im zrobić krzywdy ani oszukać. Trzeba też ciągle uczyć ich podstawowych rzeczy — kelnerów, żeby "rozumieli" jedzenie, kucharza, żeby zawsze sam próbował tego, co gotuje. Na szczęściec jest już z nami coraz lepiej — coraz częściej i dalej podróżujemy, coraz więcej wiemy, coraz więcej rzeczy nas interesuje. Foto: Materiały prasowe Fot. Masuria Arte A z czego w naszej kuchni możemy być dumni? Dziczyzna, grzyby, zupy, pierogi... jest tego mnóstwo. Musimy za to bezwzględnie wychodzić z miejsc podających głównie kurczaka i schabowego. "Restauracja Pod Jabłonką" w Łodzi, w której zrobiła Pani rewolucję, do dziś chwali się głównie schabem, według Pani przepisu… Tak, półtorakilogramowym! A chłopak prowadzący "Gorącą Kiełbasiarnię" nauczył się ode mnie robić białą kiełbasę tak, że to miejsce jest dziś w Łodzi niemal kultowe. Sporo u Pani w tej kuchni mięsa. Mam wrażenie, że Polacy jedzą co coraz mniej, że stają się wyczuleni na krzywdę zwierząt. Wegetarianie Pani nie hejtują? Nie, proszę mi wierzyć, że dla większości Polaków wciąż jest ważniejsza dobra kuchnia niż wegetariańska. Nie znaczy to jednak, że nie doceniam wegetariańskich pomysłów. Miejscem, które proponuje świetną kuchninę dla wegetarian, jest wspomniana wcześniej "Masuria Arte". Tu nawet właścicielka nie je mięsa. Foto: MW Media Magda Gessler Nie boi się Pani, że jakiś właściciel albo kucharz po Pani odwiedzinach z "Kuchennymi rewolucjami" w akcie rozpaczy popełni samobójstwo przy pomocy kuchennego noża? Miewa Pani czasem wyrzuty sumienia? Wbrew pozorom wcale nie jestem taka ostra! "Kuchenne rewolucje" stworzyły taki wizerunek, choć z sezonu na sezon to się zmienia. W "Masterchefie" jestem bardziej refleksyjna, choć niezmiennie merytoryczna. Mocniejszym słowem, silniejszą perswazją działam wtedy, gdy w cztery dni muszę uleczyć przypadek teoretycznie beznadziejny. Najlepszym restauracjom i hotelom z przewodnika przyznała Pani symboliczne Poziomki. Dlaczego nie truskawki, które kojarzą się z "Ale Glorią", jedną z Pani restauracji? Truskawki są pyszne, ale powszechne, tymczasem poziomki to rarytas. Dlatego to one symbolizują miejsca, które wyróżniają ekologiczną, serdeczną Polskę. Pamięta Pani pierwszą zjedzoną poziomkę? Oczywiście. W dzieciństwie często dostawałam kogel-mogel z poziomkami — przepyszny! Pierwszą poziomkę zjadłam, gdy miałam dwa lata. To było w Komorowie, w ogrodzie moich dziadków. ROZMAWIAŁA: AGNIESZKA SZTYLER-TUROVSKY
Masuria Arte Manor & Spa: Sublime perfection. - See 66 traveler reviews, 116 candid photos, and great deals for Masuria Arte Manor & Spa at Tripadvisor.
MASURIA ARTE DWÓR & RESTAURACJA & serdecznie do Masuria Arte - Dwór, restauracja & SPA. To wyjątkowe miejsce, dla osób które poszukują wytchnienia i relaksu w eleganckim otoczeniu. To luksusowe, butikowe miejsce, położone w Krainie Wielkich Jezior Mazurskich, w okolicach Ełku i Augustowa. Posiadłość usytuowana jest nad samym brzegiem kompleksu jezior Stackiego, Białego, Przepiórki i Rajgrodzkiego, na jej terenie znajduje się też prywatne jezioro, dostępne wyłącznie dla naszych rozległej 100 hektarowej przestrzeni Masurii panuje atmosfera sprzyjająca relaksowi, regeneracji sił oraz bliskiemu obcowaniu z ARTE OFERUJE:Dwór – sześć luksusowych apartamentów Dom Nr 1 – stylizowany dom mazurskiDom Nr 2 – trzy designerskie apartamentyDom Nr 3 – stylizowany dom mazurskiZ każdego apartamentu roztacza się niezwykły widok na wystrój oraz najwyższej jakości materiały wykończeniowe firm Ralph Lauren, Armani, Devon & Devon, Eicholtz, Chapel Parket zaspokoją najbardziej wymagające APARTAMENTU ZAWIERA:- Śniadanie– Wellness & SPA– Korty tenisowe– Miejsce parkingowe– WiFi . 552 473 366 246 659 442 718 737

masuria arte tu jest pięknie